czytacie i podoba wam się

środa, 13 czerwca 2012

25!!!

ROZDZIAŁ 25


   Zaraz się ściemni. Każda kolejna noc jest coraz gorsza. Sama w domu to nie był najlepszy pomysł. Jedynym plusem jest
to, że moje straszne oczy zniknęły i wróciły do normy. Nikt ich nie widział co jest dużym atutem dla mnie. Idę do pokoju i

od razu kładę się pod kołdrę. Kręcę się przez długi czas szukając najwygodniejszej pozycji do zaśnięcia, ale nie mogę. Po

za tym jeśli ma mi się przyśnić kolejny koszmar to wolę już nie spać. Przed wczorajszym snem też miałam tak samo złe i

przerażające. Dobrze je pamiętam.
   W pierwszym uciekałam przed człowiekiem z nożem przez całe miasto. W drugim spadłam w przepaść, w jeszcze innym byłam
w rzeźni dla zwierząt. Innych już zapomniałam. I zaczynam naprawdę bać się spać. Dlatego zchodzę do kuchni i robię sobie

dużą, mocną kawę. Siadłam przed telewizor i zostałam przy nim na kilka godzin kiedy znów chce mi się spać. Tym razem biorę

z lodówki napój energetyzujący, który dał mi niezłego kopa. Stały tam jeszcze kilka. Zostawiłam sobię na następną noc oraz

dzień.

   Wreszcie ranek, słońce już jasno świeci. Nic się nie stało, ale ostrożności nigdy za wiele. Wzięłąm szybki prysznic i

naszykowałam się do szkoły. Usiadłam jeszcze na 5 minut na fotel i wyszłam. Spojrzałam na zegarek założony na nadgarstek.
07:20. Jeszcze trochę, więc nie śpieszyłam się i szłam jak na spacerze, który nigdy się nie kończy.
   Doszłam so budynku szkoły i weszłam do niego. W środku tak jak zwykle, nauczyciel ma dyżur na korytarzu, grupa uczniów

w szatni i woźna sprzątająca podłogi. Nie zmieniłam butów i poszłam od razu pod salę historyczną, gdzie już pól klasy

siedziało pod ścianą.
    -Hej!- Sara macha mi ręką, żebym usiadła obok.-Będziesz się uczyła dziś?
 -Po co?
 -Jutro sprawdzian z poprzedniego roku z historii. Nie mów, że zapomniałaś!?
 -Yyyy... No trochę tak. Ale do jutra się nauczę.
 -Żartujesz chyba! To jest cała książka! Każdy temat i definicja. Ale pomogę Ci, przyjdę dziś po południu. ok?
Chwilę się zastanawiam, ale nie mogę odmówić, bo przecież sama nie dam rady. Kiwam głową, że się zgadzam i już dzwoni

dzwonek. Bierzemy plecaki i wchodzimy. Czuję się trochę senna, dlatego też ucięłam sobię kilku minutową drzemkę na każdej

lekcji. Oprócz w-f, ponieważ musiałam grać w koszykówkę.
    -Do zobaczenia, przyjdę gdzieś za dwie godziny.- Oznajmia Sara kiedy ostatnie zajęcia się kończą i rozchodzimy się w

swoje strony.
   Jasona nie było w szkole. Rozumiałam to, przecież musiał się spakować, ale jutro zadzwonię do niego, albo się z Nim

umówię, bo bardzo chcę zobaczyć go przed wyjazdem.
   Po długim spacerze dochodzę do domu. Mam jeszcze trochę czasu, więc zacznę się uczyć bez Niej. Od rana nic nie jadłam i

nie czuję się specjalnie głodna, wypiłam tylko filiżankę kawy i siadłam przed książką w swoim pokoju. Nie miałam

najmniejszej ochoty się uczyć ani siedzieć przy książkach.


   Sara powinna już być 15 minut temu.
 -Może jej coś wypadło i nie mogła, ale by zadzwoniła...- Moje rozmyślenia przerwało stuknięcie w okno jakby ktoś w nie

czymś rzucił. Odsłoniłam trochę roletę i wyjrzałam. Gdy zobaczyłam kto to od razu otworzyłam okno.
 -Czego rzucasz, trzeba było po prostu zapukać!
 -Pukałam chyba z 10 minut.
 -Sorki, nie słyszałam, zaraz Ci otworzę.- Krzyknęłam i zamknęłam okno oraz zasłoniłam roletę.
   Zbiegłam na dół i wpuściłam Sarę do środka zamykając za nią od razu drzwi na klucz.
 -Co tu tak ciemno? Odsłoń te okna.
 -Bo ja lubię siedzieć w ciemności, choć do mojego pokoju.
   Siadamy na łóżku i razem zaczynamy się uczyć, pomimo ciągłego narzekania Sary, że nic nie widzi. Zapaliłam jej w końcu

lampkę i kontynuowałyśmy pytanie się nawzajem z kolejnych tematów.


   -Muszę się zbierać, zaraz 22:00, a nie chcę żeby mama się denerwowała.
 -Ok.- Wstałam i odprowadziłam ją do drzwi.
 -A tak pro po... Gdzie jest Twoja?- Wzruszyłam ramionami i nie odpowiedziałam na pytanie. Przeszły mnie tylko ciarki.
 -Do jutra w szkole.- Pożegnała się.
 -Pa.

   Napiłam się napoju energetyzującego o smaku jakby orenżady i wróciłam do nauki. Strasznie się ciągnęła. Każda minuta

trwała jak dziesięć minut.
   Przerwałam wkuwanie o pierwszej w nocy. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Jakby mnie ktoś potrzebował. Wstałam i poszłam do

łazienki obmyć twarz.
   Napęłniłam dłonie zimną wodą i chlupnęłam nią sobie w twarz. Wytarłam ręcznikiem. Oczy mnie zaczęły boleć. Raziło mnie

najmniejsze światło, więc wszystkie zgasiłam. Przyzwyczaiły się one do ciemności i siadłam przez książkę. Byłam mniej-więcej

w połowie. Na 17 temacie, jeszcze tylko 16. Strasznie chciało mi się spać, ale nie mogłąm teraz zasnąć. Przecież jakby coś

się stało... albo by ktoś przyszedł nawet bym się nie obudziła. Skoro jestem sama w domu muszę go pilnować. Przynajmniej

wydaje mi się tak.
   Godzina minęła, potem kolejna i kolejna. Już prawie kończę, a za pół godziny muszę już wychodzić zaliczyć ten cholerny

test i potem dopiero w końcu odpocząć.
   Spoglądam na zegarek i jest już właściwa pora aby wychodzić, więc tak też robię. Historię mam na czwartej lekcji, więc

zdążę jeszcze wszystko dokładnie powtórzyć. Tym razem nie mogę spacerować. Teraz idę tak szybko, że prawie biegnę.

    -Cześć!- Wita mnie jak codziennie.
 -Siemka.
 -Wyglądasz jakbyś całą noc nie spała. Czyli inaczej strasznie, mogła byś się uczesać, albo pomalować. Masz podkrążone

oczy!- Patrzy na mnie i ciągnie za rękę do toalety damskiej, gdzie robi mi wysokiego kucyka, maluje i dokładnie mi się

przygląda. Uniosła mi bluzkę i spogląda na mój brzuch, a potem dotyka żeber.
 -Albo jestem ślepa albo ty schudłaś!
 -Może trochę.- Przyglądam się sobie.
 -Ty przecież miałaś idealną figurę, po co się odchudzasz, żebra Ci już zaczynają wystawać.
 -Ja się nie odchudzam! Po prostu... tak jakoś samo.- Przypomniałam sobie, że od dwóch dni piję kawę, ten napój i nic

więcej.
 -Chodź, zaraz będzie dzwonek.- Wychodzimy i zaczyna się kolejny nudny dzień.
   Na każdej przerwie powtarzam sobie na test. W końcu nadchodzi godzina, gdzie muszę go napisać.  Siadam w ławce i

dostaję dwie kartki pełne zadań, a raczej połowa to jakieś opisy i sprawdzenie wiadomości z tylko wybranych tematów. Nie

było wszystkiego, ale był trudny.
 -Chyba nie dam rady nawet na tróję!- Myślę.
   Zaraz się kończy, a jedno zadanie całe puste i właśnie te najważniejsze za które jest najwięcej punktów, czyli, aż 12.
   Załamana wychodzę z klasy. Cała noc wkuwania, a się tak wyłożyłam jak największa sierota. Poszłam na dalsze zajęcia i

ciągnęłam dalej dzień tak jak każdy inny, aż w końcu wróciłam do domu, jeszcze nie przebrana ze stroju sportowego na sks z

siatkówki, jedynego sportu, w który umiem grać.

1 komentarz: