czytacie i podoba wam się

niedziela, 3 czerwca 2012

17 !!!!!!!!!!!!!!

ROZDZIAŁ 17

  
    -Co Ci strzeliło do głowy?! Bójka?! Twoje zachowanie jest skandaliczne w dodatku tylko Ty dostałaś tak duże kazanie od
Dyrektorki! Tamta wszystko zwaliła na Ciebie! Rozumiesz. po co się w to mieszałaś?! Trzeba było dać sobie spokój z nią, a
jak już nie mogłaś to chociaż po szkole i poza jej terenem!- Krzyczała tak przez dobre pół godziny. W końcu jej przerwałam:
 -Mam Cie dość, rozumiesz? Od kiedy się mną tak przejmujesz co? Nie wiesz i nie obchodzi Cie moje życie, nawet nie
spytałaś o moją wersję tylko kierujesz się opinią reszty! Pomyśl trochę! Kiedy ostatnio, gdzieś razem byłyśmy? Tylko praca
i oby jej nie stracić! Tylko to się dla Ciebie liczy! Nigdy nie miałam odwagi Cie tego powiedzieć, ale teraz mówię: żałuje,
że nie umarłam kiedy miałam okazję, trzeba było zostać 2 lata temu na miejscu i nie mieć teraz tylu problemów!- Nie mogłam
przestać krzyczeć.
 -Przestań! Do pokoju i masz szlaban, aż przemyślisz to co teraz powiedziałaś. Możesz pożegnać się z wyjściem, gdzie kolwiek
i o dzisiejszym nocowaniu u Sary!
   Trzasnęłam drzwiami od salonu i weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i włożyłam słuchawki do uszu i słuchałam
muzyki. Zasłoniłam rolety na oknach tak, żeby w pokoju było ciemno. Wzięłam do ręki cały czas wyciszony telefon. Było 13
nieodebranych połączeń od Jasona i jedna wiadomość, w której chciał abym oddzwoniła lecz nie miałam zamiaru z nim gadać.
To przez Niego wszystko się zawaliło.

  
   Wybrałam numer do Sary. Po kilku sygnałach odebrała.
 -Rose? Gdzie jesteś, impreza już się zaczęła! Jest super!- Smutno mi się zrobiło, że mnie tam nie ma.
 -Nie mogę mam karę.- Powiedziałam smutno.
 -Oj chodź! Będzie fajnie.
 -Postaram się.- Miałam już plan jak to zrobić.
 -Tylko nałóż coś fajnego, bo zmieniłam klimat. Rodziców nie ma, więc jest też cały dom przepełniony. Muzyka gra tak
głośno, że ledwie Cię bym słyszała, więc wyszłam na zewnątrz.- Zaśmiała się.- Nie zwracaj uwagi na Tych pijanych, bo zszedł
nam się cały bar ulicę dalej.
 -Ok przyjdę!- Zrobiłam uśmiech cwaniaczka i powiedziałam do siebie.- Mamo...Dziś przesadziłaś, przepraszam, ale wychodzę.
   Ubrałam się w mini jeansową, spódniczkę i obcisłą bluzkę do pępka. Do tego wysokie szpilki i biżuterię. Lekko się
umalowałam, a włosy zostawiłam rozpuszczone. To był mój wieczór, skoro mama i tak jest wściekła to nie zrobi mi różnicy
ten drobny wybryk. Mam w końcu mam prawie 16 lat! Nie jestem dzieckiem!
   Czułam w sercu ból z powodu Jasona, ale też nienawiść do matki i wszystkich innych! Wzięłam linę, która cały czas od
pobytu koni była w pokoju, przywiązałam ją do drzwi i spuściłam przez okno. Była już 21:15, więc już prawi czarna noc.
Ostatni raz spojrzałam na pokój siedząc na parapecie i zaczęłam powoli schodzić. Miałam już ponad połowę drogi za sobą.
 -Aaa!- Pisnęłam, kiedy noga mi się ześlizgnęła ze ściany i nie utrzymując się na samych rękach spadłam. Odczekałam w ciszy...
Nie zauważyła chyba. Szybko się podniosłam i założyłam starą, brązową bluzę która leżała na podwórku i wybiegłam w kierunku
przystanku, chciałam zdążyć na ostatni autobus wyjeżdżający o 21:30.
 -Zdążyłam!- Poszłam w jego stronę już spokojniej. Usiadłam na pierwszym, lepszym, wolnym miejscu i pojechałam.


   Oto i impreza Sary! Zrzuciłam bluzę na trawę i weszłam do środka. Natrafiłam na Sarę.
 -Hej, Już myślałam, że nie przyjdziesz!- Krzyczała poprzez muzykę.
 -Jak mogłam opuścić taką imprezę. Wszystkiego najlepszego z okazji 16-stki. Wręczyłam jej łańcuszek, który przed chwilą
kupiłam.
 -Rozgość się!- Pobiegła do znajomych.
Wszyscy byli super ubrani i tacy szaleni! Tańczyłam cały czas pośród nowo poznanych ludzi. Dostałam nawet drinka
alkoholowego. Bawiłam się świetnie! W prost byłam w niebie! Z wyjątkiem kilku dorosłych mężczyzn, którzy się wprosili.
Z drugiego końca pokoju, gdzie grała muzyka dojrzałam Jasona siedzącego w towarzystwie Klary, przystawiała się do Niego pomimo
tego okropnego nosa. Wkurzyłam się, ale tu byli wszyscy z naszej nie tylko klasy, ale też szkoły! Więc On też. Nie mogłam
na Nich patrzeć! Byłam opanowana i miałam Go już gdzieś!
   Wyszłam się trochę przewietrzyć i usiadłam na ławce przy oczku wodnym. Gdy już miałam wstać ktoś pocałował mnie
w szyje, nikogo tu nie znałam na tyle żeby wiedzieć kto to. Odwróciłam się, a tam nachlany jakiś koleś. Szybko wstałam i poszłam
kilka kroków przed siebie. Poszedł za mną, od tyłu położył ręce na mojej talii i zaczą kołysać w rytm lecącej teraz wolnej
piosenki. Nie miałam na to ochoty. Zaczęłam biec, a On za mną. Przewrócił się. Moje znowu dobre serce kazało mu pomóc wstać.
Podeszłam i chwyciłam Go za rękę żeby pomóc Mu wstać, ale On mnie pociągną, że upadłam na niego! Chciałam wstać, ale
trzymał nie i całował. Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć,ale wszyscy byli w środku pomimo to próbowałam wzywać pomocy.
 -Zostaw mnie!- Wrzeszczałam.-Pomocy!- Nikt nie wychodził...
 -Haha! No maleńka!- Cały czas się śmiał i dotykał mnie. Zdołał zerwać mi bluzkę. Wtedy ktoś podbiegł i wyciągną mnie z
rąk Tego bydlaka. Płakałam. Strasznie się bałam. Zamknęłam oczy, przytuliłam się do Tego co mnie wyciągną. Przykrył mnie swoją
bluzą.
kiedy spojrzałam na Niego od razu zaczęłam uciekać do domu. Biegł za Mną. Mój makijaż zmył się od łez, widać było podbite oko
i inne ślady bójki.
   Dogonił mnie na następnym zakręcie. I przewrócił na trawę trzymając mi ręce żebym nie mogła uciec musiałam Mu spojrzeć
w oczy.
 -Czego mnie unikasz i uciekasz co Ci zrobiłem?! Co się dziś stało w szkole?!
 -Twoja lalunia Ci nie opowiedziała?!- Krzyknęłam.
 -Kto? Nie wiem o czym mówisz!
 -Domyśl się. Chyba nie przewidziałeś, że Twoja dziewczyna wszystko mi powie! Byłam głupia wierząc Ci. Mogłam znów się
odsunąć kiedy Cie pocałowałam!
 -Jaka dziewczyna?!- Kto Ci nagadał?
 -W samej osobie ta dziw** Klara!- Udało mi się wyrwać i pobiegłam dalej.
 -TO JEST MOJA BYŁA DZIEWCZYNA, NIE ZNOSZĘ JEJ! I ZGADZAM SIĘ Z TOBĄ CO DO JEJ OCENY.- Krzykną za mną, ale ja nie chciałam
słuchać! Gdy dobiegłam zdyszana do domu nałożyłam dresy, które zostawiłam na wszelki wypadek na dworze jak również książkę.
Wsiadłam na swojego konia, a brązowego przywiązałam do mojego siodła tak żeby Tego też oddać. I tak od nowa o 00:00 Ruszyłam
zakończyć jeden z problemów.

2 komentarze: