ROZDZIAŁ 18
Dobrze, że tym razem deszcz nie padał, ale za to wiał zimny i silny wiatr. A ja miałam na sobie tylko dresy i bluze,
którĄ miałam ochotę zrzucić. Jednak nie mogłam, Było mi tak zimno, że nawet jakbym musiała to ubrałambym się w jeszcze 3
takie. Zadzwonił telefon... ale nie mój! W kieszeni miałam telefon Jasona, zatrzymałam i spojrzałam, kto dzwoni. To
jego tata! Nie mogę odebrać! Ale może jednak... Jason może mieć kłopoty prze to, że nie odbiera. Zdecydowałam się odebrać.
-Halo.- Powiedziałam próbując udawać głos, który na prawde powinien odezwać się w słuchawce.
-Kto mówi?- Zapytał.
-Jason.- Przedstawiłam się za właściciela komórki.
-Co? Rose, to ja?!- Powiedział chyba rozbawiony tym, że go naśladowałam.- Gdzie jesteś.
-Przejeżdżam przez polane.- Mówiłam już spokojniej z myślą, że to co mówiła Klara mogło być kłamstwem.
-Miałaś czekać przy znaku! Umawialiśmy się.- Zamilkłam na chwilę.- Jesteś?
-Tak, jestem, ale ja nie chce Cię brać ze sobą, może się to źle skończyć! Mam szansę normalnie żyć bez tych wszystkich
głupot i nie chce żebyś mi to zniszczył.
-Czyli Ja też jestem dla Ciebie głupotą?! Skoro tak to nie będe Ci przeszkadzał w życiu!
-Ale.. nie o to mi chodziło!!!- Krzyknęłam, ale już się rozłączył. Pojechałam dalej.
Jeszcze przed wschodem byłam na miejscu. Te miejsce zawsze mnie będzie przerażać, ale widzę je już ostatni raz. Ze
środka wyszedł jeden z Nich. Nie bałam się go i byłam spokojna, przecież to Oni byli kiedyś Ci dobrzy.
-Kto?- Zapytał ostro.
-Rose, Przyniosłam to co mi kazaliście.
Zeszłam z konia i oddałam je idącemu obok człowiekowi. Poszłam za mężczyzną i znalazłam się w jakby bibliotece.
-Masz?- Zapytał wytatuowany zakonnik.
-Jest tu.- Wyjęłam książkę i podałam ją Mu.- Czy mogę już odejść z myślą, że dotrzymacie słowa?
-Tak, teraz możesz.- Wskazał mi ręką wyjście.
-O Boże!- Pomyślałam kiedy zoriętowałam się, że nie mam jak wrócić. Musze iść pieszo! Nie będe szła taki kawał,
ale jak inaczej wrócę? Załamana rozpoczęłam od nowa wędrówkę do domu.
Minęły chyba 3 godziny bezustannego marszu, nie miałam ochoty na taką podróż zwłaszcza, że jestem głodna i zmarźnięta.
Szłam dalej, ale zatrzymał mnie telefon. Usiadłąm pod jednym z drzew i odebrałam telefon od KLARY!
-Jason! Jak możesz być teraz z inną dziewczyną! Miną prawie rok, ale nie odpuszcze nie pozwole żebyś był z Rose! Rozumiesz?
Kocham Cię! I zrobie wszystko żebyś Ty też poczuł to co ja! A jeśli nie to nie tylko Ona pożałuje, ale Ty też! Wszyscy
się dowiedzą przez kogo byłeś w szpitalu i całą resztę waszej wspaniałej historii! Oczywiście naciągnę trochę, więc
zniszcze Was!- Zrozumiałam wtedy, że Jason mówił prawdę, że nic go z Nią nie łączy! Szantarzowała go, że powie coś co
narobi problemów, bo nikt nie może o tym wiedzieć, Ona nie wie co mówi.
-Jak mogłaś!- Krzyknęłam do telefonu.
-Z kim rozmawiam?!
-A jak myślisz? Wiedziałam, że Kłamiesz! To przez Ciebie Jason miał problem. Ty nim byłaś!
-Rose?! - Powiedziała mocno zdziwiona.
-Tak! I wiesz co? Nie obchodzisz mnie Ty, ale wiedz, że nie możesz nikomu tego powiedzieć, mogą Cię za to zabić!
-Jesteś śmieszna! A Jason jest tylko po to żebyś mogła się nim bawić!
-To Ty chcesz go zniszczyć tylko dlatego, że Cię nie lubi! Zrozum to Jego wybór i nie możesz zmusić nikogo do kochania!
Wyłączyłam się i poszłam dalej z myślą jak mam przeprosić Tego, na którym zależy mi najbardziej na świecie!
fajny rozdział ;P
OdpowiedzUsuń